Postanowienie „od jutra odchudzam się” zakłada sobie niemal każdy, przynajmniej raz w życiu. A niektórzy nawet “regularnie” co roku. Presja posiadania szczupłej sylwetki jest wszechobecna – nawołują do tego reklamy, telewizja, billboardy. Zatem i my podejmujemy takie wyzwanie. Ale z jego realizacją i efektami bywa już różnie. Na początku każdy podchodzi do tego z ogromnym zapałem i werwą. Jednak każdy kolejny dzień okazuje się być coraz trudniejszy. I w końcu swoje postanowienie odkładamy na bliżej nieokreśloną przyszłość. Szczególnie, jeśli odchudzanie kojarzy się wyłącznie z restrykcyjnymi dietami i katorżniczym wysiłkiem fizycznym na siłowni. A wcale nie musi tak być – grunt, to podejść do sprawy z głową.
Po pierwsze – postaw sobie cel
Warto na początek uświadomić sobie, co tak naprawdę chcemy osiągnąć zaczynając proces odchudzania. Czy jest to dążenie do lepszej sylwetki i mniejszych rozmiarów ubrań, czy chęć poprawy stanu zdrowia. A może kryją się za tym jeszcze inne powody? To, co nie powinno się znaleźć na tej liście, to chęć zaimponowania i przypodobania się innym. Motywacja jest jak najbardziej wskazana, ale to my, a nie inni, powinniśmy czuć się w tym wszystkim najlepiej.
Mając już cel, pora przystąpić do działania. To też dobry moment na konsultację z dietetykiem. Jako specjalista, najpierw zrobi dokładną analizę składu ciała, przeprowadzi wywiad żywieniowy i zdrowotny, podpowie, od czego zacząć, czym się kierować i jak ułożyć sobie plan dnia. Skomponuje też odpowiednią dietę – dostosowaną do trybu życia, preferencji, celu, jaki chcemy osiągnąć, ale i naszych możliwości i umiejętności kulinarnych.
Nie bądź dla siebie zbyt krytyczna/krytyczny
Odchudzanie to tak naprawdę długi proces. Efekty nie przyjdą nagle. I trzeba się liczyć z tym, że mogą nam się zdarzyć na tej drodze gorsze momenty. Grunt, żeby na przykład dzień odstępstwa od diety (tzw. cheat day), albo odpuszczenie treningu nie wywoływało w nas zbyt dużego poczucia winy. Oczywiście, konsekwencja w odchudzaniu jest niezmiernie ważna. Ale drobne odstępstwa nie powinny nas skłaniać do całkowitej rezygnacji z prowadzonej redukcji masy ciała.
Wprowadź aktywność fizyczną do grafiku dnia
To nie muszą być od razu bardzo intensywne treningi na siłowni – sześć razy w tygodniu. Tym bardziej, jeżeli osoba, która rozpoczyna odchudzanie, z ćwiczeniami wcześniej nie miała za wiele do czynienia. Organizm też musi mieć czas na przyswojenie zmian. A nikt nie lubi doznawać szoku. Dlatego lepiej te zmiany dawkować. Na początek może to być rezygnacja z jazdy samochodem do pracy na rzecz roweru bądź spaceru. Może to również być dobry moment na to, żeby wybrać się na lodowisko i przypomnieć sobie, jak się jeździ na łyżwach. Pójść na basen i przy okazji odprężyć się w wodzie. Możliwości jest wiele. Jeśli ktoś z aktywnością fizyczną już wcześniej był „za pan brat”, może w czasie odchudzania zintensyfikować swoje treningi. Ale dobrze, żeby skonsultować to na przykład z trenerem personalnym.
Mierz siły na zamiary
Lepiej nie zakładać sobie zbyt wygórowanych celów. Postanowienie w stylu „zrzucę 10 kg w miesiąc” jest nie tylko mało realne do spełnienia, ale i może przynieść więcej szkody niż pożytku. Dobrze jest rozłożyć sobie ten proces na nieco dłuższy czas. Łatwiej będzie nam pozbyć się na przykład czterech nadprogramowych kilogramów w ciągu dwóch miesięcy. Dzięki temu dajemy sobie więcej swobody, mniej presji, ale i nie narażamy swojego zdrowia na szwank. Bo zbyt duża utrata kilogramów masy ciała w krótkim czasie też nie jest niczym dobrym. A do tego to prosta droga do późniejszego efektu jo-jo.
Kontroluj wagę, ale nie waż się zbyt często
To jeden z najczęstszych błędów, jakie popełniamy w czasie odchudzania. Chcemy jak najlepszych efektów, jak najszybciej. Stajemy na wadze nawet kilka razy dziennie. A takie częste ważenie wcale nie jest wymierne. Wystarczy, że jednego dnia zjemy trochę więcej, nie nawodnimy się odpowiednio i już waga może pokazać inne wskazanie niż to, na jakie liczyliśmy. A to może frustrować, bo przecież nie takie były nasze oczekiwania. Dlatego lepiej sobie zaplanować ważenie – na przykład – raz w tygodniu. Wtedy łatwiej zaobserwować, jakie efekty udało nam się uzyskać. Dobrze jest też sprawdzać swoje wymiary – talii, bioder, ud. Może się okazać, że rzeczywista masa ciała będzie stała w miejscu, ale zacznie się zmieniać skład naszego ciała – na rzecz mięśni.
Zachęć domowników do zmiany nawyków żywieniowych
Do odchudzania warto podejść kompleksowo, całą rodziną. Nie tylko łatwiej będzie wprowadzić nowe nawyki żywieniowe dla wszystkich – bo wystarczy ugotować tylko jeden obiad, a nie kilka jego rodzajów, to jeszcze – jak to mówią „czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal”. Innymi słowy mniej będzie nas kusić podjadanie między posiłkami, jeśli domownicy też nie będą tego robić. Do tego wzajemne wsparcie jest ogromną motywacją i może pomóc przynieść jeszcze lepsze efekty niż na początku sobie to założyliśmy.